rysunek programu zrywającego z siebie kajdany

Kampania na rzecz wolnego oprogramowania

Jakiego oprogramowania?

Wolny program to taki, który użytkownik ma możliwość używać w dowolnym celu, modyfikować w postaci kodu źródłowego i rozpowszechniać dalej, również w celach komercyjnych. Przykładami są system operacyjny GNU/Linux, VLC media player, GIMP, LibreOffice, WordPress, a także (za wyjątkiem niektórych komponentów): przeglądarka Firefox, system Android i przeglądarka Chromium. Program, którego z powodów prawnych lub technicznych użytkownik nie może modyfikować lub rozpowszechniać, nazywamy własnościowym lub niewolnym.

Komu to potrzebne?

Wolny program daje użytkownikowi kontrolę. Komputer to przydatne urządzenie, które jednak samo z siebie nic nie robi. Do działania potrzebuje programu. Tylko pośrednio, za pośrednictwem programu, użytkownik jest w stanie kontrolować swój komputer. Jeśli uruchamiany program jest wolny, użytkownik ma kontrolę nad nim i przez to nad komputerem. Z kolei nad własnościowym programem władzę sprawuje jego wydawca (lub mówiąc w 100% ściśle — podmiot mający kod źródłowy). Taki program robi to, czego chce jego wydawca, przez co także i samo urządzenie robi nie to, czego chce jego właściciel, lecz to, czego chce wydawca programu. Zamiast porządanej sytuacji, w której użytkownik kontroluje swoje urządzenie, dostajemy sytuację odwróconą: wydawca przez program kontroluje użytkownika i decyduje, co może on zrobić, a czego nie. W praktyce obserwujemy oczywiście różne stopnie złego traktowania użytkowników. Jednym ze skrajnych przypadków jest system operacyjny umożliwiajacy instalowanie wyłącznie tych aplikacji, które zaaprobował jego wydawca.

Każdemu powinno zależeć na używaniu wolnych programów, bo dobrze jest móc sprawować kontrolę nad swoimi urządzeniem. Sprawa nie ogranicza się jednak do osobistych preferencji. Im więcej osób w społeczeństwie polega na własnościowych, niekompatybilnych narzędziach, tym ciężej jest żyć tym, którzy chcą wybierać wolne.

Warto też popatrzeć na problem w większej skali. Państwo, w którym w powszechnym użyciu są własnościowe programy, nie jest w pełni niepodległe — podlega pośrednio wydawcom tych programów. Z tego powodu poczucie odpowiedzialności za kraj wiąże się z dążeniem do tego, aby gospodarka i edukacja nie opierały się na własnościowym systemie operacyjnym czy narzędziach.

Jakie to wszystko ma znaczenie dla kogoś, kto nie umie programować?

Nie trzeba być programistą, żeby móc korzystać z kontroli, jaką dają wolne programy. Często gdy kierunek rozwoju wolnego programu jest zły (np. dodawane są antyfunkcjonalności jak telemetria w Firefoksie), znajdują się osoby chętne do opracowania wersji programu niezawierającej tych wad (przykładem jest przeglądarka LibreWolf. Wystarczy, że pojawi się wystarczające zapotrzebowanie na odmienną wersję jakiegoś wolnego programu. Z kolei z punktu widzenia przedsiębiorcy sensowną opcją bywa zatrudnienie kogoś, kto przystosuje wolny program do celów firmy.

Czy to znaczy, że programiści nie powinni zarabiać na pisaniu programów?

Utożsamianie wolnego programu z darmowym, a własnościowego z płatnym to bardzo częste nieporozumienie. W rzeczywistości programy własnościowe często są darmowe (Adobe Reader, przeglądarka Chrome, Google Docs), a wolne narzędzia mogą być dystrybuowane odpłatnie (np. komercyjne dystrybucje GNU/Linuksa). Wiele osób z programowaniem kojarzy model biznesowy, w którym klientowi sprzedawana jest licencja na używanie własnościowego programu. Ponieważ taki model jest mniej opłacalny w przypadku wolnych programów, niektórzy myślą, że na ich tworzeniu wcale nie można zarobić. Tymczasem większość kodu — zarówno wolnego, jak i własnościowego — nie jest pisana w celu sprzedaży licencji na jego używanie. Dochody są często czerpane z innych źródeł, np. ze sprzedaży usług i sprzętu, z którymi program współpracuje.

Kto to wszystko wykminił?

W 1983-cim roku Richard Stallman, Naukowiec z MIT, zapoczątkował projekt GNU mający na celu stworzenie wolnego zamiennika dla własnościowego systemu UNIX. 2 lata później założył w Bostonie Fundację Wolnego Oprogramowania (FSF) zajmującą się do teraz promowaniem i rozwojem tych idei.

Jak przejść na dobrą stronę?

Pomóc można na wiele sposobów. Na przykład

  • modląc się za wolność cyfrową,
  • używając na co dzień wolnych programów,
  • uświadamiając innych o problemie (można linkować tą stronę),
  • na miarę swoich możliwości odmawiając używania własnościowych narzędzi,
  • apelując do twórców własnościowych programów o udostępnienie ich kodu na wolnej licencji,
  • apelując do osób zarządzających różnorakimi organizacjami i  placówkami oświatowymi o wprowadzenie do użytku wolnego systemu operacyjnego i narzędzi,
  • apelując do polityków stanowienie przepisów sprzyjających wolnemu oprogramowaniu (np. uczynienie dostępnym na wolnej licencji kodu pisanego za pieniądze publiczne) oraz
  • przekazując darowiznę na FSF lub różne projekty tworzące wolne programy.